Zatęskniłam paskudnie, więc postanowiłam powrócić.
Inwalidzka Victoria poczuła się dziś jak Kate Moss, a ja jestem wypełniona dziwnie pozytywnym uczuciem i dobrym zapałem, gdyż w końcu mogłam ją wyjąć z torby (gdzie leżała powyginana i zakurzona) by zrobić jej kilka zdjęć. Jest mi tu ciepło i czuję się jak na swoim właściwym miejscu, chociaż mam wrażenie, że nie było mnie tu z dziesięć lat.
Pozdrawiam cieplutko.