Gdy zobaczyłam ją pierwszy raz, od razu skojarzyła mi się z piórami, koralikami, jedwabiem i wiatrem. Byłam pewna, że z tego pomysłu narodzi się coś genialnego. Oczywiście nic takiego się nie narodziło, a wręcz przeciwnie. Muszę jeszcze oswoić się z Atirą i odnaleźć jej duszę.
Początkowo Atira miała wystąpić w przewiewnej sukience, ale wyglądała w niej jak mała dziewczynka z horroru (w koszuli nocnej), więc wcisnęłam na nią jakiś stary strój Victorii.
Chyba polubiłam chaos.