poniedziałek, 6 kwietnia 2015

XXV

Święta to dla mnie najbardziej męczący czas. Nie wiem, których bardziej nienawidzę: Gwiazdki czy Wielkanocy. Siedzenie przy stole z ciotkami, które, mimo iż widuję je raz na rok, wiedzą więcej o moim życiu i potrzebach niż ja sama, a przestrzeń między nami dzielą talerze z dziesięcioma rodzajami zwierzęcych ciał. Duszę się tą atmosferą.

Gdy patrzę na Atirę, totalnie się rozpływam. Jej mordka jest najsłodszą, jaką widziałam (jest nawet słodsza od Victorii). W ogrodniczkowej sukience kojarzy mi się z małym, podwórkowym łobuzem. Myślę nad zmianą jej fryzury - zastanawiam się nad krótkimi, ciemnymi włosami, albo nad rudymi lokami.












.