sobota, 29 listopada 2014

XXII

Wcześniej pisałam, że nie wyobrażam sobie osobnej sesji, ale Atira wyglądała dziś tak paskudnie, że zrobiłam zdjęcia jedynie Victorii. Wybacz Atira, mam nadzieję, że szybko wyzdrowiejesz.
Gdy uszyłam tą biała koszulę, pomyślałam "rany, będzie fantastycznie pasowała do skórzanych spodni", ale efekt był tak nijaki, że postanowiłam dodać do tego jeszcze łańcuchy (to tak naprawdę łańcuchowe żebra). Zdejmowałam je i ponownie zakładałam tysiąc razy, bo tak naprawdę niezbyt mi się podobają. Ale chyba wolę brzydotę od nudy. 















środa, 12 listopada 2014

XXI

Atira i Victoria znów razem, stały się nierozłączonymi siostrami i nie wiem czy będę potrafiła zrobić im jakieś totalnie osobne sesje. Dziś nic nie piszę, bo czuję się jak rozgotowany makaron i w dodatku nieposolony. To jeden z gorszych stanów (i potraw!).





















środa, 5 listopada 2014

XX

Mój blog przestał mi się podobać. Czuję się na nim jak na złomowisku wyrwanym z kontekstu, chociaż i złomowiska bywają bardziej ujmujące.
Pokochałam Atirę. Bałam się, że nigdy to nie nastąpi. W końcu wpłynęła w nią dusza, ma swój charakter i jest totalną indywidualistką. Wypisuje się z szeroko obejmującego kręgu "lalek" i staje się kimś jeszcze. Jest bardzo nieznośna. Gdy ją ujrzałam pierwszy raz, pomyślałam: musi być moja, ktoś grzeczny i ułożony skontrastuje Victorię i razem stworzą nieziemski efekt.
Atira jest jeszcze bardziej niegrzeczna niż Victoria. Jest tak niegrzeczna jak małe dzieci z siniakami na kolanach, które plują na ciotki i palą papierosy w krzakach.